Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Roadrunner1984 z miasteczka Bytom. Mam przejechane 27655.58 kilometrów w tym 1674.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.52 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Zaliczone Gminy



baton rowerowy bikestats.pl

"Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu,nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem."(Marco Pantani)

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Roadrunner1984.bikestats.pl

Archiwum bloga

free counters

"Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu, nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem."(Marco Pantani)

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:386.50 km (w terenie 57.00 km; 14.75%)
Czas w ruchu:16:34
Średnia prędkość:23.33 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Suma podjazdów:1958 m
Suma kalorii:5712 kcal
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:64.42 km i 2h 45m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
114.00 km 0.00 km teren
05:15 h 21.71 km/h:
Maks. pr.:70.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1774 m
Kalorie: 2597 kcal
Rower:Trek 6000

Mountain Żar, new Experience :D:D:D:D:D

Niedziela, 26 czerwca 2011 · dodano: 28.06.2011 | Komentarze 9

Po kilku nieudanych próbach nadszedł dogodny weekend w którego niedzielę postanowiłem zrealizować wypad , którego celem miała być góra Żar.
Z soboty na niedzielę siedziałem do późnego wieczora, nie chciałem zasypiać bo w taki oto sposób 2 razy zaspałem.
Tym razem z żoną obejrzeliśmy komedię do 1 w nocy, potem delikatne pakowanie.
Zmrużyłem oko gdzieś na godzinkę, zaspał bym kolejny raz ale przypadkowo obudziła mnie nieświadomie mówiąca przez sen żona :P:P:P:P.
3:00 zrywam się z wyrka , 30 min do wyjścia, robię sobie płatki z mlekiem które jem ubierając się.
3:30 Ciepło ubrany wyruszam w kierunku Katowic, temperatura dość zimna jak na lato o tej godzinie 8 st C. ale szybko robi mi się ciepło od kręcenia :D.
Spokojnym tempem docieram do Katowic na 4:30, mam trochę czasu gdyż pociąg którym mam zamiar dotrzeć do Bielska Białej odjeżdża o 5:00.
Kupuję bilecik dla mnie i mojego Rumaka , śmigam na peron gdzie już podstawia się pociąg.
Znajduję idealne miejsce na końcu składu, jest dużo miejsca na rower i na moje wyciągnięte nogi :).
Wyjeżdżając z Katowic pogoda trochę się psuje, delikatnie pada a ja trzymam kciuki oby takiej nie było w Bielsku.
Teleport trwa godzinę i 15 minut, na miejscu wita mnie straszny ziąb brrrrrrrr, wilgotne powietrze i wiatr z gór trochę mnie zamraża ;/ no i od tej chwili mam 4 godziny na zjechanie całej trasy , gdyż o 10:30 mam pociąg powrotny a późniejszy jest zbyt późno.
Znając trochę trasę z mapy którą oglądałem w domu, kieruję sie na ul. Krakowską której przedłużenie poprowadzi mnie do Kobiernic a dalej do miejsca docelowego.
Wjeżdżając na tę że ulicę ukazuje mi się morderczy podjazd który trochę mnie zamurował, a którego nie było wdać na mapie :P:P:P.
Nie przygotowany na taki podjazd zdobywam go powoli a za nim już kolejne czekają heh, dla mnie to nowość.
Do miejscowości Kobiernice trasa mija dość fajnie i szybko, na rondzie odbijam w prawo na Porąbkę, wiedząc że nie mam zbytnio czasu niestety
nie udaje mi się odwiedzić mrocznego , opuszczonego Kompleksu wypoczynkowego w Kozubniku, może innym razem.
Śmigam dalej w kierunku Międzybrodzia Bialskiego, wiatr niemiłosiernie stara się mnie spowolnić, ale zapominam o nim oglądając przepiękne pejzaże które na co dzień nie mam okazji oglądać.
Na horyzoncie het het daleko widać górę ŻAR wraz z zbiornikiem wodnym, a ja docieram do Jeziora Międzybrodzkiego na początku którego znajduje się piękna zapora wodna :D:D:D.
Zaporę mylę z mostem który faktycznie znajduje się dobrych kilka km dalej w Międzybrodziu Żywieckim :P:P, no i tamtędy docieram do podnóża góry Żar.
Wdrapuje się do dolnej stacji kolejki linowej PKL. Wszystko otwarte ale od 9:00 także jak bym chciał wjechać kolejką to musiał bym czekać jeszcze godzinę,
ale oczywiście nie po to przyjechałem żeby wjeżdżać kolejką , a rowerem :D.
No i tu zaczyna się piekło, mordercze podjazdy , serpentyny i miażdżące kąty nachylenia sprawiają że z kasku kapie pot jedna kropla na 2-3 sekundy.
Na całym odcinku robię 2 przystanki i podziwiam przepiękne widoki, prędkość oscyluje w granicach 8-10 km/h.
Po 40 minutach docieram na szczyt, widząc w dole wszystkie te miasteczka jestem zachwycony i dumny że udało mi się wjechać i zdobyć tą górę.
Cały mokry zmieniam ciuchy na krótsze i suche. Kilka fotek z przed bramy dojazdowej do sztucznego zbiornika wodnego---------------- niestety nie mam czasu
by go objechać i podziwiać inne widoki :(:(:(:(:(:( ale to zostawię sobie na następny raz :D:D:D.
Od tej chwili mam 1,5 godziny do odjazdu pociągu, więc przyjemnością będzie zjechać trasą która w dół zapowiadała się wspaniale :D:D:D.
W ten oto sposób rozwijam prędkości 50-60 km/h niestety zdradliwe serpentyny i siła odśrodkowa chcą mnie wyrzucić z drogi,hamulce rozgrzewają się do czerwoności na zakrętach, na jednym z prostszych odcinków udaje mi się wyciągnąć 70km/h :D:D nowość na MTB ::D:D:D ale czuje się bezpiecznie na kolarzówie już bym wyfrunął z drogi.
Na sam dół zjeżdżam w kilka minut, na chwilę zatrzymuje się przy straganach odbywającego się tam odpustu. kupuję słodycze i piernika dla żony :D:D:D.
Nie tracąc chwili śmigam drogą z powrotem w kierunku Międzybrodzia bialskiego i po kilku km odbijam w inną drogę prowadzącą do Bielska Białej.
Nie lubię wracać tą samą drogą obieram powrót przez wzgórza miedzy Górą Groniczki a Wilczą Kopą i Czuplem.
Studiując mapę w domu wiedziałem że czeka mnie podjazd pod wzniesienia ale nie przypuszczałem że efekt będzie identyczny a powiedział bym jeszcze bardziej masakryczny od podjazdu na górę Żar ;/;/;/;/;/.
Jechałem jechałem jechałem i końca nie było widać zmęczenie tez dawało w kość a czasu coraz mniej , modliłem się by już znaleźć się na szczycie tego piekielnego
podjazdu, ale niestety co zakręt to kolejny potworny podjazd.
Po 30 min może więcej cieszę się jak dziecko ulica wypoziomowuje się po prawej mijam zajazd gdzie odpoczywają turyści i patrzą się na mnie dziwnie jak by chcieli powiedzieć " Odpocznij chłopie , jak żeś tu podjechał " hehe.
Ja śmigam dalej , tym razem w dół , na szczęście droga zamienia się w piękny nowy asfalcik który aż kusi by cisnąć ile sił w nogach.
No i tak robię , nie wiem ile czasu mi zostało nie patrze na zegarek w ogóle nie wiem która godzina ile km do PKP i czy jest sens tak się śpieszyć,nie mam czasowego punktu odniesienia na jakiekolwiek kalkulacje, ale w głębi duszy czuję że zdążę.
Po kolejnych km jazdy docieram do podnóża gdzie zaczyna się miasto, ale jeszcze kilka km jadę gdzie docieram do głównej ulicy która prowadzi do centrum.
na jednym ze świateł pytam się pań którędy do dworca, one oznajmiają mi że jeszcze ho ho 4-5 km około, dobrze że pytam się o godzinę, okazuje się że jest 10:21 aaaaaaaaaaaaaaa, pozostaje mi 9 min do odjazdu pociągu a ja nie znam do końca drogi.
Jadę ile sił jeszcze w nogach jak wariat tu tam siam , prawo w lewo przelatuje przez 2 czerwone światła , na szczęście nie będące na skrzyżowaniu dróg :D:D:D:D.
rozpoznaję już trasę ale teraz już kalkuluję ile jadę i coś słabe szanse że zdążę, ale co tam jadę dalej.
Na pewno oglądacie/ oglądaliście kiedykolwiek program """"TOP GEAR """"" tam prawie w każdym odcinku prezenterzy ścigają się różnymi pojazdami po różnych
drogach by dotrzeć do celu , kto pierwszy ten wygrywa. To co ja przeżywałem ścigając się z czasem nie równa się z tym co robią w TOP GEAR :D:D:D:D:D
Tam wszystko jest z góry wiadome kto wygra a tu REAL istna rzeczywistość.
Widzę dworzec ,jeszcze kilka set metrów, wjeżdżam na teren dworca z pełną prędkością , lecę na kładkę nad peronami widzę coś stoi , biegnę widzę napis KATOWICE, NIE WIERZĘ ale lecę dalej , przeciskam się miedzy ludźmi i wskakuję do pociągu , pytam się ludzi czy to ten pociąg , Oni tak to ten :D:D:D:D:D
Jestem Ocalony JEEEEEEEEEEEEAAAAAAAAAAAAAA spoglądam na zegarek który pokazuje mi 10:29 HAHAHAHAHAHAH.
Wygrałem !!!!!!!!!!!!!! podekscytowany chciałem krzyczeć ale nie chciałem z siebie robić wariata.
Pociąg cały pełny więc do Katowic stoję w przejściu ale sprawia mi to przyjemność lepsze to niż czekanie 3 godziny do następnego odjazdu :D.
Podróż mija w miarę szybko w moim brzuchu czuję że powstaje mała czarna dziura która mnie zaraz pochłonie, wysiadam z pociągu i szukam jakiegoś Fast Fooda by zdążyć zjeść zanim sam siebie strawie :D. Znajduję budkę zamawiam małego kebaba z kurczakiem oczywiście źródło białka na regeneracje :D koleś chyba czytał mi z myśli i chyba wiedział czego potrzebuję więc jak dostałem od niego kebaba to takiego w życiu nie widziałem hahahahaha.
Nie był on duży ale składał się prawie w 100% z samego mięsa heheheheeh cudownie. Pojadłem i czas śmigać dalej w stronę domu.
Jechałem i wyglądałem jak by mi ktoś kazał za karę jechać na rowerze, wiatr jeszcze bardziej mnie dobijał , nie byłem przygotowany na taki wysiłek.

PODSUMOWANIE::
-Wypad jak najbardziej udany
-Brak doświadczenia w pokonywaniu nieznanych mi dotąd wzniesień dało mi w kość
-Jak zwykle brak czasu ograniczył mnie czasowo do 4 godzin od opuszczenia pociągu do jego ponownego wejścia.
-Pogoda, mogła być lepsza , zawsze trafiam na pochmurne dni z możliwymi opadami ;/
-Trochę samotnie , ale komu chciało by się wstać o 3:00
-Przewyższenia 2 podjazdy kilkuset metrowe na odcinku kilku km :D:D:D, suma wszystkich 1774m

Trasa:
Bytom - Chorzów - Katowice ---- Teleport ----- Bielsko Biała - Kobiernice -
- Porąbka - Międzybrodzie Bialskie - Międzybrodzie Żywieckie - Bielsko Biała -
------- Teleport -------- Katowice - Chorzów - Bytom

















Góra Żar w oddali



















Jeszcze raz Żar


Dolna Stacja kolejki PKL


Widok z góry Żar




Góra zdobyta , za plecami brama na teren zbiornika wodnego


Piernik dla Żonki :P:P:P








Dane wyjazdu:
37.50 km 15.00 km teren
01:49 h 20.64 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

W poszukiwaniu owoców natury :D:D

Sobota, 18 czerwca 2011 · dodano: 27.06.2011 | Komentarze 0

Okres letni potrafi obdarzyć nas pysznymi owocami natury , ale.....
jeszcze dojrzewają na drzewach i krzakach.
Misją było zlokalizowanie miejscówek sadów itp:D:D:D

Żeby wpis nie był taki pusty dołączam fotę dyplomu który fakt doszedł 2 tyg temu ale pomyślałem że dodam go dziś :D.
Ciekawe czy do reszty chłopaków z tamtego przejazdu doszły dyplomy




Dane wyjazdu:
65.00 km 0.00 km teren
02:18 h 28.26 km/h:
Maks. pr.:56.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:184 m
Kalorie: kcal

Gliwice, i do firmy

Niedziela, 12 czerwca 2011 · dodano: 12.06.2011 | Komentarze 5

Weekendowe plany nie wypaliły ;/;/ , pierw w 4 osobowej ekipie miał odbyć się undergroundowy nocny przejazd ale każdemu pozmieniały się plany i wypad przełożono.
W sobotę miałem zahaczyć o Beskid Śląski ale niestety miałem o popołudniowej godzinie zjawić się w firmie i ten wypad też musiałem przełożyć.
Więc trzeba było zaspokoić głód rowerowy mniejszym dystansem śmigając na miejscu, także pomyślałem że wyskoczę do Gliwic, pewnie nie uwierzycie ale odkąd zamieszkałem na śląsku, a są to 2 lata to jeszcze nie byłem w tym mieście a w brew pozorom dojazd od Tarnowskich G. jest dość fajny.
Postanowiłem zaliczyć słynną Gliwicką giełdę samochodową, żeby ją obejść w całości trzeba całego dnia, ale zanim tam dojechałem koniecznie chciałem ujrzeć słyną drewnianą RADIOSTACJĘ mierzącą 111m wysokości, będącą również najwyższą drewnianą wieżą na świecie.
Robi wrażenie :D:D:D:D aż szok że w całości jest z drewna , jak to wytrzymuje tyle lat nie wiem ale szacun dla konstruktora.
No i tyle z dnia na szosie , trzeba było wracać no i zaliczyć firmę.




WIEŻA W ODDALI










JESZCZE KILKA DNI TEMU PROTESTUJĄC UCIEKŁ NA SAM SZCZYT WICEPREZYDENT GLIWIC, CHYBA WICE PR. ;P;P













Dane wyjazdu:
20.00 km 0.00 km teren
00:41 h 29.27 km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Kolejna awaria w robocie

Piątek, 10 czerwca 2011 · dodano: 12.06.2011 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
10.00 km 9.00 km teren
00:31 h 19.35 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Śląskie Manewry - Bytom 2011

Niedziela, 5 czerwca 2011 · dodano: 12.06.2011 | Komentarze 2

Delikatne kręcenie po terenie organizowanych manewrów ciężkiego sprzętu wojskowego.











Dane wyjazdu:
140.00 km 33.00 km teren
06:00 h 23.33 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 3115 kcal
Rower:Trek 6000

Nocny przejazd Rowerowy Katowice - Pszczyna

Sobota, 4 czerwca 2011 · dodano: 04.06.2011 | Komentarze 2

Godzina 20:30 ruszam z domu , wszystko w biegu, bez obiadu i prawie w ogóle nie przygotowany ,
( gdzie przy krótszych dystansach jestem lepiej zaopatrzony i dożywiony ) lecę na centrum Bytomia żeby spotkać się z Leszkiem i Tomkiem.
Spotykam ich przy dworcu i wspólnie śmigamy do Katowic Muchowca, kawałek za Chorzowem Batory dołącza do nas ekipa Jacka Mario i Magika87
którzy wcześniej zaliczyli masę krytyczną w Gliwicach.
Wspólnie dojeżdżamy na miejsce gdzie czeka na nas już liczna grupa rowerzystów + Michał którego nie widziałem prawie rok :).
W mocnym składzie ok 30 osób ruszamy do Pszczyny .
Od Katowic do Pszczyny trasa wiodła w większości przez ścieżki i teren, pod koniec dużo kałuż po prawdopodobnym deszczu który tamtędy przeszedł.
Tempo nadane przez organizatora sprawia że do Pszczyny dojeżdżamy na 1 w nocy wliczając w to łącznie 30 min postojów spowodowanych prawdopodobnie przebitymi dętkami itp na trasie.
Na miejscu kilka wspólnych fotek, po czym ruszamy w ekipie 8 osobowej w kierunku Katowic drogą nr 1 .
Jazda nią za dnia to istne szaleństw + samobójstwo ale nocą było spokojnie co przyczyniło się średnia do Katowic była oszałamiająca.
W Chorzowie żegnamy się z Raptorem, reszta jeszcze wspólnie jedzie do Bytomia.
Przed centrum odłącza się Michał , potem Leszek, reszta jedzie na Myjnie by domyć nasze uwalone od Pszczyny rowery.
za 2 złote każdy z nas domył rower jak by wyjechał z salonu :):):)
jeszcze kilka słów refleksji z wycieczki i każdy jedzie już w swoją stronę.

Podsumowanie :
Wypad jak najbardziej udany w mocnym składzie, pogoda idealna na szczęście bez opadów i burz, temperatura też spoczko idealnie na 1 koszulką na klacie.
Nie byłem przygotowany na taki dystans a tym bardziej na takie tempo w drodze powrotnej z czego naprawdę jestem dumny,biorąc pod uwagę że w drodze powrotnej zjadłem tylko pół snickersa i 200ml płynu +
mała kanapeczka ze stacji. Łącznie 2 litry wody i 4 snickersy na 140 km bez obiadu heh.
Pozdro dla wszystkich.


Zarys trasy zaciągnąłem z wpisu Michała