Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Roadrunner1984 z miasteczka Bytom. Mam przejechane 27655.58 kilometrów w tym 1674.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.52 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Zaliczone Gminy



baton rowerowy bikestats.pl

"Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu,nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem."(Marco Pantani)

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Roadrunner1984.bikestats.pl

Archiwum bloga

free counters

"Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu, nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem."(Marco Pantani)

Wpisy archiwalne w kategorii

50-100km

Dystans całkowity:6390.91 km (w terenie 211.50 km; 3.31%)
Czas w ruchu:289:49
Średnia prędkość:22.05 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Suma podjazdów:44047 m
Suma kalorii:122605 kcal
Liczba aktywności:94
Średnio na aktywność:67.99 km i 3h 04m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
90.90 km 3.00 km teren
03:57 h 23.01 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:600 m
Kalorie: 1580 kcal

Spontaniczny wypad w kierunku Huty Katowice

Niedziela, 24 maja 2020 · dodano: 24.05.2020 | Komentarze 8

Ogólnie że weekend zapowiadali deszczowy to miałem siedzieć na dupie w domu,
ale dziś się rano obudziłem i widząc przebłyski ładnej pogody stwierdziłem że idę na rower.
Po dłuższym namyśle wybrałem stalowego rumaka bo mogłem w niego więcej rzeczy upchać ,
a jak się potem okazało  druga szosa miała kapcia , dziwne.
Pogoda niepewna więc trzeba było strzelić co zabrać z ciuchów, jak się potem okazało strzał w 10tkę.
Do Dąbrowy Górniczej trasa leciała spoko i w miarę szybko.
Przeplatający się wiatr z deszczem nie napawał mnie optymizmem.
Dojechałem do pierwszego celu jakim była Kopalnia w Ząbkowicach. Tam chciałem ujrzeć widoczek jaki upatrzyłem w galerii google eartha.
Jednak dzisiejsza pogoda słabo  odwzorowywała to co widziałem na Czyimś zdjęciu.
Coś tam pofociłem, G. Św. Doroty z innej perspektywy czyli od dupy strony:P. Jak sie  okazało kopalnia prowadzi wydobycie i na tablicy odczytałem że strzelają WOW.
Zajebista sprawa , nawet słyszałem syreny , ale były 3 wiec odwołali a szkoda.
Potem objechałem Hutę Katowice i skierowałem się do domu.
I od tej Chwili już nie było tak kolorowo. Googlowska rowerowa mapa h....wo mnie prowadziła i co chwile błądziłem w jakiś ślepych ulicach i drogach.
Jak już przełączyłem na samochodową było lepiej ale wichura w pysk i deszcze pozamiatały mnie.
Dobrze że zabrałem kurtkę przeciw deszczową ale reszta cała mokra i wyglądałem jak szczur.
Kilka razy jeszcze się zatrzymywałem bo poprawiałem sztyce i siodło, jakieś sklepy i  ciężko sie wracało powolnie i stan dróg fatalny .
Co się udało wysuszyć na 15km to przed domem znowu JEB deszcz.
Myślałem że fotki będą lepsze ciekawsze ale wypad w skali 1-10 daje  5.



Komin który zawsze widać z daleka  H= 250m








7x zoom g.Św. Doroty i EC Łagisza ogl. 11.4km


25x zoom g.Św. Doroty i EC Łagisza ogl. 11.4km



43x zoom g.Św. Doroty i EC Łagisza ogl. 11.4km



Selfiacz w Drogowym lustrze



Tego to nie znałem heheheh



Kategoria 50-100km


Dane wyjazdu:
77.64 km 35.00 km teren
03:56 h 19.74 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:439 m
Kalorie: 2564 kcal
Rower:Trek 6000

Wietrzna niedziela w terenie

Niedziela, 17 maja 2020 · dodano: 17.05.2020 | Komentarze 7

Po tygodniu niejeżdżenia bo rożne sprawy miałem , przyszedł czas rozruszać kości.
postanowiłem że na spokojnie wybiorę się Trekiem w teren.
Pizgało dziś ale połowa trasy biegła w lesie wiec luz.
Ja jak zwykle ubrany na opak bo 16 st i wiatr  a strój na bezwietrzne 20st
Na początek postanowiłem w końcu znaleźć Wiatrak pionowej osi na terenie Huty Cynku w Miasteczku Śląskim.
Ów wiatrak stoi tam już dobre 2 lata i się nie obraca o dziwo.
Błądziłem po lesie w który już zabrakło drogi ale znalazłem o dupy strony miejsce by go zobaczyć z bliska :D.
Jak się później doczytałem to około 2 lata temu chyba podczas pracy wiatraka urwało się i spadło jedno z łopat,
ale czekam kiedy znów się ruszy bo super to musi wyglądać, następnym razem zapoluje na niego z DRONA:P
 Dalej pojechałem na zalew w Zielonej ustrzelić Wiatrak ale drewniany :D a potem dalej do Psar koło g.Grojec by ustrzelić ciekawe obiekty horyzontu.
Zasiadłem w Ambonie i waliłem dalekie obserwacje które znajdziecie poniżej.
Dalej to już pojechałem na Woźniki Cynków i przez Zendek do domu.
Juz nie robiłem fot bo nie było czego, byłem już lekko zmęczony bo ile można ujechać o śniadaniu , butelce wody , OSHEE i butelce szejka bananowego:P
Dzień udany , pełno rowerzystów i w końcu ruch w terenie jak nigdy.

Wiatrak



Wiatrak Zielona









Dostrzegalnia Pożarowa, ostatni raz tu byłem w 2011 w czasie kiedy ruszałem z Bikestats jaja







Huta Katowice 35km



Huta cynku w Miasteczu Śląskim i osiedle Jana  w TG z widocznymi wieżowcami na tle Siegietu



3 kominy  EC Bytom ~30km



Katowickie Kukurydze 36km


SLR Bytków 34km



Gazociąg Zakopany




Kategoria 50-100km


Dane wyjazdu:
65.35 km 0.00 km teren
02:37 h 24.97 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:479 m
Kalorie: 1147 kcal

Deszcz wiatr syf i ziąb

Piątek, 1 maja 2020 · dodano: 01.05.2020 | Komentarze 6

Co tu pisać, miał być fajny wypad ale załamanie pogodowe było szybsze.
Ale pokręcone z Filipem w deszczu syfie i wietrze.




Kategoria 50-100km


Dane wyjazdu:
67.60 km 1.00 km teren
02:41 h 25.19 km/h:
Maks. pr.:56.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:441 m
Kalorie: 1220 kcal

Środowy Spontan, wiatr guma i widoczki

Środa, 15 kwietnia 2020 · dodano: 15.04.2020 | Komentarze 8

Dzień był mulasty szary zimny i wietrzny.
Wypiłem kawę by nie zasnąć, i tu nagle późnym popołudniem dzwoni FILIP, co robię i czy mam chęć na rower.
Po zaproponowaniu mi fajnej traski spotkaliśmy się w wyznaczonym miejscu na wspólne kręcenie nim zajdzie słońce.
Część trasy z wiatrem cześć pod wiatr, widoczki zajebiaszcze , asfalty takie se,czego konsekwencją była złapana guma.
Na szczęście udało się uporać z tym problemem i polecieliśmy dalej.
Na kilkanaście km od swoich domów rozstaliśmy się i każdy pomknął w swoją stronę.
Nie żałuję wyjścia z domu , było super, nogi czuję i teraz czas na regenerację sił na weekend.









Huta Katowice na gównianym zoomie telefonu, nie widziałem jej prawie 10 lat


Kategoria 50-100km


Dane wyjazdu:
85.00 km 2.00 km teren
03:44 h 22.77 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:628 m
Kalorie: 1461 kcal

Piękny wtorek, sprawy, spotkanie i zamek Chudów

Wtorek, 7 kwietnia 2020 · dodano: 07.04.2020 | Komentarze 12

Dziś był plan pojechania po kolejną już Latarkę z tych co Napier.....ją  i  po mostek do szosy.
W chwili jak już się zbierałem zadzwonił gizmo201 i się ustawiliśmy na wspólne kręcenie.
Także trzy rzeczy za jednym razem :).
Piękna pogoda Ciepło, gdzie nie gdzie powiewało. Kierunek obraliśmy na Południe od Aglomeracji i dotarliśmy pod zamek w Chudowie.
FILIP To Harpagan , tempo było jak dla mnie mocne. Kondycji to nie mam i ta wegetacja na kwarantannie pozamiatała mnie.
Dodatkowo szybko złapał mnie kryzys, wystrzelałem się z energii a po samym śniadaniu to daleko nie mogłem zajechać.
Podładowałem się w jakimś sklepie spożywczym ale moc delikatnie wróciła na 7km od domu.
Rozstaliśmy sie w Chorzowie i dalej każdy pojechał w swoją str.
Jakoś się doturlałem do domu, teraz czas na odpoczynek i treningi by utrzymać koło Filipowi, POZDRO










Kategoria 50-100km


Dane wyjazdu:
58.20 km 0.00 km teren
03:03 h 19.08 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:958 m
Kalorie: 2232 kcal
Rower:Scott USA

Signal de Saint Andre 934m npm poraz kolejny

Sobota, 14 marca 2020 · dodano: 15.03.2020 | Komentarze 5

Sobota i pogoda jak żyleta skierowała mnie w stronę starej miejscowy sprzed roku czyli góry Signal de Saint Andre
934m npm.
Po niezbyt energetycznym śniadaniu zacząłem się turlać w kierunku południowo zachodnim.Na horyzoncie dostrzegłem kolarza a ja juz tak mam ze jak widzę rowerzystę to ciasne za nim, i tak tez się stało.
Ja i mój około 20kg Cyganski tobół na kolach przegonił biedaka.
Dziś jakoś czułem ze mam siły ale do końca nie wiem po czym. Czy to podwójny wczorajszy sen czy wieczorna opierniczona paczka żelków 400g i czekolada spowodowała zapas pustych kalorii na dzień następny.
Tak czy siak góra z którą sie męczyłem w lato tamtego roku z nie byle jaką kondycją, dziś wjechałem sobie od tak. Jaja takie ze śmiać mi sie chciało.
Na górze jak zwykle turbo pogoda i widoczki.
Sami zresztą zobaczcie na foty.
Dodatkowo poszarpało syg. GPS i ślad nie pełny na szczycie.
Temp. w miejscu gdzie mieszkam 14st a na górze 7 i było czuć ze pizga bo trochę wiało.
Droga powrotna sprint z góry , dobrze ze ubrałem kominiarkę bo bym zamarzł na mordzie przy tym pędzie.
Na 10km od lokum zaczęło mnie odcinać a szkoda.
Jakoś dojechałem a na miejscu uzupełniłem deficyt paliwa.



























Kategoria 50-100km, Rodan Alpy


Dane wyjazdu:
57.00 km 10.00 km teren
02:54 h 19.66 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:227 m
Kalorie: 1805 kcal
Rower:Scott USA

Piękna sobota po mieście i okolicach + wiatr

Sobota, 15 lutego 2020 · dodano: 15.02.2020 | Komentarze 4

Zaplanowana wycieczka na dziś miała obejmować Park w którym jeszcze nie byłem i okolice.
Pogoda żyleta wiec po skromnym śniadaniu wyruszyłem w traskę.
Na miejscu okazało sie że to park i obiekty sportowe różnych dyscyplin.
Jestem na tyle zaskoczony ze chętnie tam będę jeździł bo na trening w mieście fajne miejsce.
Kolejnym punktem miała być ścieżka rowerowo piesza która biegła przez łąki.
Na miejscu poraz kolejny bardzo mile zaskoczony bo ukształtowanie terenu i krajobraz piękny , a ze zdjęć lotniczych podczas planowania wycieczki tego nie było widać.
Cała ulica asfaltowa dwukierunkowa dla rowerzystów SZOK, normalnie zajebiście. Takie rzeczy mieście? To następnym razem biorę szose ze sobą.
Temp z 10st jak wyruszałem dobiła do 16 a potem do 19tu.
Ubrałem się tak że przy tych 19tu już się grzałem , a ludzie zasuwali już na krótkich rękawkach i spodenkach heheheheh.
Po drodze na chciende spotkałem łabędzia i malutką nutrię , ostatnie 20km ścieżką wzdłuż rzeki Męczyłem się z mocnym wiatrem który wymęczył mnie w H... huheahe
Wycieczka nacieszyła mi oczy i zaliczam ją do jednej z najładniejszych w tym mieście :D

Zdjęcia dodaje nie chronologicznie  , od najciekawszych




Po lewej chodzą pesi a cały asfalt dla rowerów :O





Wieża ciśnień , pełno ich tu w tym regionie
Takie ścieżki to ja rozumiem, I szosą można śmigać po nich. A nie te nasze brukowane  h do d





Mt Blanc  było widać pomimo średniej przejrzystości pow.


I ALPY/ cyf zoom z tel ale jest






I mała Nutria






Kategoria 50-100km, Rodan Alpy


Dane wyjazdu:
89.00 km 1.00 km teren
05:13 h 17.06 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1191 m
Kalorie: 3106 kcal
Rower:Scott USA

Sobota po przeziebieniu. Mont Monnet 782 mnpm

Sobota, 8 lutego 2020 · dodano: 09.02.2020 | Komentarze 5

No i nadeszla kolejna sobota.
Tydz temu jakies przeziębienie mnie zlapalo i weekend musialem sobie odpuscic.

Dzis piękna pogoda wiec trzeba było gdzieś wyskoczyc.

Plan padl na jedną z górek w kierunku południowym.

Tym razem obladowalem sie porządnie i rower znów ważył dziesiątki kg ze ledwo go podnioslem.

Niestety mialem wiatr w pysk i to dość mocny bo ciezko bylo jechac.

Po ponad 30km ucieklem z dmuchajacego koryta rzecznego w serpentyny ktore prowadzily do podnóża góry.

Włączył mi sie jakis kryzys w nogach.

Albo przez ten wiatr, albo ogólne osłabienie albo zle doladowany weglami.

Ostatnie 10km do szczytu było ciężkie.

Pomyslec ze pół roku temu wjechalem na 2x wyższa górę i bylo jeszcze dalej o 20km.

1km przed szczytem same kamloty i trzeba bylo pchać rower co bylo bardzo uciążliwe ale widoki nadrobily złość i zmęczenie.

Kilka fotek zrobione bo pizgalo strasznie. Pogoda na tyle dobra ze na horyzoncie widac Alpy oddalone o 150 160km.

Czasu dozo stracilem, po zjedzeniu posilku starałem sie wybrac jak najkrótsza drogę bo wiedzialem ze jak dojade bedzie juz ciemno.

15km zjazd z góry trochę psychicznie mnie zresetowal a nogi fizycznie. Potem zaczely sie na przemian podjazdy ale jakos dotarlem na mieszkanie i nie czułem sie jakis padniety, ale nad nogami muszę popracować.





Widać Alpy na horyzoncie :)












Kategoria 50-100km, Rodan Alpy


Dane wyjazdu:
95.70 km 6.00 km teren
05:18 h 18.06 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:887 m
Kalorie: 3125 kcal
Rower:Scott USA

Sobota trochę dalej

Sobota, 25 stycznia 2020 · dodano: 31.01.2020 | Komentarze 7

Mija juz prawie tydzien od tej wycieczki.
Niemoglem sie zebrac az do dzis, a to zmęczenie a to leń i cos zaczęło mnie rozkladac ale czuje się juz lepiej.

A więc trase dzisiejszej wycieczki obmysliłem jakies 2 dni przed wyprawą.

Pierwszym celem bylo zbadanie masztu tv który gdzies widzialem na horyzoncie ale nie wiedzialem gdzie sie znajdowal.

Lubie takie konstrukcje a ta akurat mierzy sobie 253m z 1934r niezle.

Tam.zjadlem pierwszy posiłek po ponad 30km i udalem sie w dalsza droge tym razem sladami mini waskotorowki.

Po przejechaniu kolejnych prawie 30km dojadlem co mialem. Juz czulem ze bedzie lipa na powrocie bo za malo zjadlem dzien wczesniej, sniadanie bylo takie sobie a dalej czulem sie glodnawy.

Po objechaniu szlaku skierowalem sie jeszcze w jedno miejsce gdzie znajdował sie ala dinozaur jako zjezdzalnia dla dzieci bo.w.poblizu jest wyrobisko w ktorym cos ktos.odnalazl i tak symbolicznie walneli dinozjezdzalnie dla miejscowych dzieci.

Na miejscu troche pobladzilem i juz nogi zaczely siadac. Wjechala ciepla woda z szaszetka BCAA i obralem kierunek chaty.

Dzien sie konczyl a sporo km i podjazdow do pokonania.

Az nie chciało mi sie pedalowac, dawno tak nie mialem. Kryzys na 25km od domu.

Na 8km od domu jakos juz mi sie jechalo ale chwytaly mnie skurcze wewnetrznej str uda az nie mogłem pedalowac. Jaja normalnie.

Dojechalem.resztkami.sil.

Tutaj jednym z czynnikow niemocy obarczam temp. ktora nie byla tragiczna ale na tym dystansie pochlonela sporo energi na ogrzanie ciała zamiast paliwa w nogi.
Mialo być po plaskim a jak zwykle wyszlo inaczej
Zapomnialem ze to styczen a nie czerwiec. Ale pomimo strasznych epitetow i checi jebniecia roweru w krzaki i ogolnego focha teraz milo wspominam wypad ktory w 1/3 zawdzieczam sile woli.



Maszt w oddali














Kategoria 50-100km, Rodan Alpy


Dane wyjazdu:
55.70 km 0.00 km teren
03:09 h 17.68 km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:821 m
Kalorie: 2159 kcal
Rower:Scott USA

Słoneczna sobota i pierwsza góra w tym roku

Sobota, 18 stycznia 2020 · dodano: 18.01.2020 | Komentarze 5

Caly tydz czekalem na te sobotę. Co prawda w tyg mógłbym wyjsc ale szybko robilo soe ciemno.
Dzis byla super pogoda ale jakis taki przyjebany bylem i bie wiedzialem jaki obrac kierunek.
Jednak wybrałem północną część lyonu i znaną mi górę. Troche bladzilem i dałem nogą w kość bo podjazdy od tej strony mordercze.
Ale..... Dzis na śniadanie wjechal makaron i odziwo lepiej wypadl niz zestaw kasz z przed tyg. Wiecej mocy , widać że paradoksalnie PR w zime lepiej wjechaly niż w lato na tym dystansie, a myślałem że nima formy po swietach.Dopiero kryzys lapal mnie na kilka km od domu.














Kategoria 50-100km, Rodan Alpy