Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Roadrunner1984 z miasteczka Bytom. Mam przejechane 28441.40 kilometrów w tym 1675.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.21 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Zaliczone Gminy



baton rowerowy bikestats.pl

"Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu,nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem."(Marco Pantani)

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Roadrunner1984.bikestats.pl

Archiwum bloga

free counters

"Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu, nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem."(Marco Pantani)

Wpisy archiwalne w kategorii

50-100km

Dystans całkowity:6500.13 km (w terenie 211.50 km; 3.25%)
Czas w ruchu:294:47
Średnia prędkość:22.05 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Suma podjazdów:44591 m
Suma kalorii:124649 kcal
Liczba aktywności:96
Średnio na aktywność:67.71 km i 3h 04m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
86.00 km 10.00 km teren
03:53 h 22.15 km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:200 m
Kalorie: 2421 kcal
Rower:Trek 6000

Kierunek zatopiona kopalnia Bibiela

Poniedziałek, 24 września 2012 · dodano: 25.09.2012 | Komentarze 3

Dzień z samego rana zaczął się rześko, 8 st i dzida do pracy na rowerku.
Po pracy wiadomo było jak będzie wyglądać reszta dnia:D, Z Jackiem i Marcinem zaplanowaliśmy wypadzik do zatopionej kopalni rudy żelaza bibiela.
Mieliśmy się spotkać na BP niedaleko mnie o określonej godz lecz plany krzyżował nam mój telefon zostawiony przypadkowo w domu.
Nie mając pojęcia co się dzieje kilka km ode mnie czekałem na chłopaków około 40 min.
Pomyślałem że niema sensu dalej czekać i pojechałem do domu gdzie odpaliłem fona i szybko skontaktowałem się z Jackiem gdzie są i okazało się że dosłownie kilka min po moim odjeździe tam przyjechali, wszystko przez delikatne przesunięcie czasowe a ja o tym nic nie wiedziałem , ale niema tego złego bo już po kilku min od tel wszyscy spotykamy się na parkingu przy Lidlu i okazuje się że jeszcze mamy gości w postaci dodatkowych 3 bikerów łącznie 6 niezniszczalnych mega bekowych jajcaży HAHAHAHA.
I tak ja, JACEK, MARCIN, MARIUSZ, SEBASTIAN I LESZEK jedziemy kierując się na kopalnię gdzieś w lesie.
W tak pogiętym porytym bekowym jajcarskim składzie jazda to czysta istna Kupa śmiechu, żartów docinek itp.
Większość z nas ma jakieś tam GPSy ale i tak jedne świrują inne nie łapią zasięgu i tak częściowo błądzimy ale w końcu udaje się nam odnaleźć trasę 1 km od celu.
Docieramy do oczka wodnego niegdyś szyb kopalniany, Tam mamy czas na odpoczynek foty żarty i inne dziwaczne rzeczy heheheheh.
Niestety szybko ściemniający się dzień uniemożliwia nam odnalezienie ruin i resztek zabudowań które są bardzo interesujące, ale założyliśmy że tam pojedziemy następnym razem i wcześniej :):):)).
W drodze powrotnej wciąż panuje dobra zabawna atmosfera i chłopaki odwożą mnie prawie pod dom, dalej śmigają już beze mnie.

Mało fotek ale zawsze coś , Dzięki Chłopaki do do następnego















Pierwszy postój i odrazu w śmiech


Jacek długo tak nie wytrzymał i wybuchł śmiechem



6-ciu Niezniszczalnych




Kategoria 50-100km, Do Pracy


Dane wyjazdu:
60.00 km 1.00 km teren
02:33 h 23.53 km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:290 m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Trójmiejska pętelka

Poniedziałek, 17 września 2012 · dodano: 20.09.2012 | Komentarze 5

Zlądowałem na weekend w 3-mieście, jak zwykle pogoda się zepsuła:/:/.
Więc przez 2 dni delikatny melanż z kumplami i rodziną heheh a w poniedziałek wkońcu się rozpogodziło więc skacowany postanowiłem dotlenić się na rowerze.
Zaliczyć parę ciekawych miejsc w tym wieżyczkę w oliwie którą od dawna chciałem znaleźć.


Standardowo RTCN Chwaszczyno , tym razem na tle cudnego nieba


U podstawy wieżyczki


Identyko jak w Sopocie , ale mniejsza platforma widokowa


Gdańsk


PGE ARENA


EC Gdańsk


Stocznia




Walkie Talkie z czasów komunijnych , stare jak świat ale idealnie odbiera kanał 19 ( rozmowy kierowców CB )




PGE od strony torowiska


Widok z Gdańskiego Brzeźna na linię brzegową Sopotu i Gdyni


Gdynia


Gdynia jeszcze bliżej


Ergo Arena , 2 dni temu walczył tu Pudzian :D:D:D:D


W Sopocie coś budują


Sea Towers


Pogoń za ptaszorem


Zleciały się do kawałków pizzy














Dane wyjazdu:
54.00 km 4.00 km teren
02:41 h 20.12 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:120 m
Kalorie: kcal

IV Cykliczna Noc

Wtorek, 4 września 2012 · dodano: 05.09.2012 | Komentarze 2

4 edycja cyklicznej nocy w Dąbrowie Górniczej, musiałem tam pojechać , i nie tylko ja :):).
Ustawiliśmy się z Jackiem i Marcinem ale ..... okazuje się że Jacek nie wyrobi się i tak we dwójkę jedziemy do D. Górniczej w tempie takim by można było rozmawiać.
W Dąbrowie postanowiliśmy się zaopatrzyć w jakieś picie i spytać się jak trafić nad jezioro bo jeszcze nas tam nie było, ale okazuje się że wszyscy rowerzyści tam jadą hehe więc nie było problemu.
Godz 20:00 sporo ludzi się zebrało , niespodziewanie dołącza do nas Darek , nasz rowerowy fotograf na trasie :), ale wciąż czekamy na Mario który tez próbuje do nas dołączyć jak się potem okazuje udaje się mu nas doścignąć z małą gleba na trasie przez nieoświetlonych pieszych.
I tak Wszyscy śmigamy w masakrycznym rozciągniętym peletonie wokół Jezior przez superanckie wyasfaltowane ścieżki rowerowe a czasami leśne dróżki w charakterze małej pustyni ale pomimo wąskich opon udaje mi się nie zakopać w piachu:).
Na trasie żartujemy , śmiejemy się ścigamy itp , ogólnie klimat super , księżyc świecił ciepła noc zero wiatru idealna pora i wycieczka dla nocnych marków.
Na końcu wycieczki i trasy czeka wielka uczta grilowa ale z własnym zaopatrzeniem w kiełbaski których my nie mamy , prócz tych swoich nie jadalnych uheheahuaehueahhaeu.
Wspólna fota , podsumowanie imprezy i trzeba się zbierać, Mario akurat gnał na tę imprezę dostawczakiem więc zaproponował nam że nas zabierze spowrotem, w sumie chciałem wrócić na kołach ale pomyślałem że następnym razem nakręcę więcej km.
Tak więc wrzuciliśmy rowery na pakę i szpula do Bytomia :).
Także cieszę się że w końcu wyskoczyłem nie sam i miałem okazję spotkać się z znajomymi + innymi Bikerami :).
Więcej zdjęć można oglądnąć u DARKA :):):):)
Do następnego.


Przed D. Górniczą




Niema to jak Zdjęcie/a DARKA :):):):) Co byśmy zrobili bez jego Lustra i flesza :):):):):




Kategoria 50-100km


Dane wyjazdu:
88.00 km 3.00 km teren
03:17 h 26.80 km/h:
Maks. pr.:56.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:200 m
Kalorie: kcal

Zamiast spania pętla do objechania :P

Czwartek, 9 sierpnia 2012 · dodano: 10.08.2012 | Komentarze 4

Po nocce w pracy jak co dnia wracam do domu i odsypiam.
Tym razem było inaczej gdyż już wcześniej planowałem wyskoczyć gdzieś na rower, ale wciągu tygodnia a nawet weekend nie mam czasu.
Praca zmianowa potwornie koliduje z moimi planami wycieczek,i trzeba było coś wymyśleć.
Także po powrocie do domu miałem już spakowane wszystko, tego poranka było zero chmur i tym bardziej zachęcało do jazdy.
Trasa zaplanowana więc ruszyłem trochę po 7, delikatnie kręcąc śmigałem przed siebie oszukując swoją psychikę polegającą na patrzeniu przed siebie nie dalej niż 1 metr od koła by nie widzieć horyzontu ulicy , oraz skupieniu wzroku tak by asfalt rozmywał się podczas jazdy jak płynąca rzeka.
Daje to tyle że wzniesienia pokonuje z tą samą prędkością jak jadąc po prostej , minusem jest to że można walnąć byka np w samochód na awaryjnych , dlatego polecam śmigać tak poza miastem hhehehe.
Mijają minuty i kolejne miejscowości, w Tworogu odbijam na Koszęcin i długa nużąca prosta idealnie 8 km.
Do rozjazdu na Kalety mija dokładnie pierwsza godzina.Kalety to miejscowość w której jeszcze nie byłem choć blisko domu ale asfalt przed ta miejscowością tak piękny że pod w miarę strome wzniesienie leciałem jak po prostej.
Dalej moim punktem docelowym jest miejscowość Woźniki a dokładniej wieża betonowa zwana Dostrzegalnią pożarową z tarasem widokowym dla turystów.
Na kilka km przed tym miastem podczepiłem się pod traktor ciągnący szambowóz, pomimo niesmacznej nazwy nie waliło z niego a ja w tym czasie mogłem zjeść batonika i uzupełnić płyny :P.
Na miejscu zaliczyłem fotkę z fontanną i po dotarciu pod wieże wiedziałem tyle że otwarta jest od 8-18. Drzwi zamknięte ale na samej górze okna otwarte wiec pewnie jest obserwator.Walnąłem w metalowe drzwi i po chwili wychyliła się głowa wielkości główki od szpilki 35 metrów wyżej :D:D:D. oznajmiłem że chciałbym skorzystać z tarasu widokowego na który planowałem się dostać od 2 lat. Człowiek powiedział ze mam się udać do domu w którym znajdują się klucze.
2 minuty później dzwonie do drzwi pod wskazany adres, pojawia się pan którego pytam czy jest możliwość wejścia na taras widokowy, było widać lekką niechęć ze względu na wczesną godzinę , i się nie dziwię jak się potem okazało był to zmiennik Pana na czubku wieży.
Ale zgodził się :): po dotarciu do metalowych drzwi czekała nas długa droga na górę w wąskim gardle wieży 1,5m może średnicy wewnętrznej,i krętymi schodkami jak w zamku.
Przede mną na górze otworzyły się kolejne metalowe drzwiczki ukazujące przepiękne widoki a towarzyszący mi pan poszedł kilka metrów wyżej do swojego kolegi.
Ja pstrykałem fotki , delektując się piękną pogodą , nie najgorszą widocznością gdy po 3 min słyszę głos z górnej części wierzy , który zaprasza mnie do siebie.
Pokonałem kilka metrów krętymi schodkami wdrapałem się po drabinie do pomieszczenia w którym obydwoje Panowie pracują. To takie bocianie gniazdo , przeszklony pokoik w kształcie ośmiokąta.
Strasznie spodobało mi się to pomieszczenie dywanik , przyrządy celownicze, lornetka, mapy , CB radio , idealne miejsce pracy i JAKI WIDOK AHHHHHH pozazdrościć.
Pomijając rozmowy o polityce i pracy w Polsce , temat rozwijał się w kierunku tego czym się zajmują na co dzień , jak zgłaszają i namierzają pożar, jakie widoki widać przy dobrej widoczności , oraz jak piloci OLT Expres zataczali krąg do lądowania prawie nad ich głowami heheheheh. Wyliczaliśmy odległości na mapach do interesujących nas punktów, jak brakowało obszaru na Ich mapie wyciągałem swoją. Także atmosfera bardzo zabawna , żarty nie żarty i chyba milo mnie odebrali jako zwiedzającego :):):):):).
Nie zrobiłem zdjęć pomieszczenia gdyż nie chciałem naruszać prywatności, zresztą jestem obcą osobą i nie wypada pstrykać wszystkiego jak chiński turysta
Pokierowali mnie skrótem pod pas startowy lotniska Pyrzowice, miałem w planie go sam odnaleźć ale by nie błądzić zaoszczędziłem sporo czasu.
Przed lotniskiem delikatnie popadało ale niegroźnie , chmury szybko się pojawiły i to takie deszczowe.
Pod dom jechało się spokojnie bez deszczu ale pod wiatr.
Dzień a raczej poranek jak najbardziej udany zaliczony jak i ja bardzo zadowolony :D:D:D:D na trasie 1 bidon i nie jedząc śniadania na trasie tylko 3 wafelki Góralki :D:D:D , teraz można zasnąć po pracy i rowerze :P:P:P:P:P

Poniżej zamieszczam JEDNO ZDJĘCIE NIE MOJE z tej STRONKI, UKAZUJĄCE WIEŻĘ Z ODDALI NA KTÓREJ BYŁEM









Kierunek Miasteczko śląskie i Tarnowskie góry


Rower 30m w dół


Huta Cynku Miasteczko Śląskie


Kierunek Lubsza


Wożniki




Cień wieży , tarasu i mnie :P:P




Kierunek Dąbrowa Górnicza


huta Katowice koło D.Górniczej
Kategoria 50-100km


Dane wyjazdu:
100.00 km 24.00 km teren
05:15 h 19.05 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Temperatura:4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:740 m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Zimny sobotni wypad z Michałem (aka) fredziomf

Sobota, 15 października 2011 · dodano: 15.10.2011 | Komentarze 3

W piątek wieczorkiem postanowiłem że zadzwonię do Michała i zapytam się czy ma chęć gdzieś wyskoczyć w sobotę , po krótkim namyśle ustalamy godzinę i miejsce spotkania.
Sobota ruszam o 7:10 by spotkać się o wpół do w centrum, termometr pokazuje 4st ubrałem się ciepło ale tak naprawdę nie było aż tak zimno jak by się mogło wydawać.
Po krótkich przygotowaniach ruszamy w kierunku Katowic, potem zaliczamy hałdę kostuchna przy kopalni Murcki , w końcu mogłem ja zaliczyć ale niestety poranna mgła skutecznie uniemożliwiła nam podziwianie widoków :(:(:(:(:(.
Dalsza podróż prowadziła przez lasy aż dotarliśmy do Masztu w Kosztowach Mysłowicach :D, pogoda się poprawiła na chwilę więc mogliśmy się ogrzać promykami słońca :).
Powrót był dość wietrzny i równie zimny w Chorzowie zaczęło nawet przepadywać, ale na szczęście to już był koniec wypadu więc mogło lać hehe.


Wypad Udany , nawet bardzo, Sporo km prowadziło przez lasy błota ścieżki itp, więc mogłem odpocząć od wypraw ulicami a Garmin Michała skutecznie
sprawdzał się w tym dzikim terenie :D:D:D:D:D. Dystans jak na takie paskudne warunki dość zadowalający a wygłupy i miła atmosfera sprawiła że
ciężkie km mijały szybko i przyjemnie :D:D:D:D:D:D. Dzięki Michał do Następnego


Z hałdy na kopalnię


Paskudna mgła


Brrrrrr około 7st









Hmmmm ........... Takkkkk



Gdzieś przed Mysłowicami




ponad 300 metrowa dzida to już nie przelewki auhahuhaea


mmmmmm jaka pyszna chmurka :D:D:D:D:D





Jeden z odciągów Masztu



Kategoria 50-100km


Dane wyjazdu:
72.50 km 0.00 km teren
03:20 h 21.75 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Sprawy na spokojnie

Wtorek, 30 sierpnia 2011 · dodano: 30.08.2011 | Komentarze 2

Kolejny dzień załatwiania spraw, także dziś w ogóle się nie śpiesząc , nie ścigając się z autobusami i tirami objechałem kilka miast w idealnie komfortowej temperaturze , i taka powinna być codziennie :D:D:D:D:D








Rozebrana Chłodnia kominowa EC Halemba







Taka fajna liczba pokazała mi się na trasie :D:D:D:D , chciałem zrobić same szósteczki ale zapomniałem że obwód mojego koła to ponad 2 metry i przeskok między impulsami licznika to także 2 metry więc przeskoczyło mi z 5 na 7 metrów heh


Kategoria 50-100km