Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Roadrunner1984 z miasteczka Bytom. Mam przejechane 27655.58 kilometrów w tym 1674.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.52 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Zaliczone Gminy



baton rowerowy bikestats.pl

"Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu,nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem."(Marco Pantani)

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Roadrunner1984.bikestats.pl

Archiwum bloga

free counters

"Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu, nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem."(Marco Pantani)

Wpisy archiwalne w kategorii

Jura Krakowsko-Częstochowska

Dystans całkowity:462.62 km (w terenie 5.00 km; 1.08%)
Czas w ruchu:19:07
Średnia prędkość:24.20 km/h
Maksymalna prędkość:72.00 km/h
Suma podjazdów:2006 m
Suma kalorii:7215 kcal
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:115.66 km i 4h 46m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
24.62 km 0.00 km teren
00:53 h 27.87 km/h:
Maks. pr.:59.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:206 m
Kalorie: 500 kcal

Przerwany Trip na Jurze :/

Poniedziałek, 1 czerwca 2020 · dodano: 01.06.2020 | Komentarze 9

Plan na dziś wypad na jurę i zamki.
Rower i ciuchy spakowałem do samochodu i wio.
Na miejscu jak się okazało zabrałem nie te bidony ale to nic, dodatkowo nie zabrałem okularów i musiałem jechać w samochodowych :P
Jak nie masz na sobie to można zapomnieć różne rzeczy.
Wiało Strasznie, w jedną stronę chciało mnie zmieść do rowu a w drodze powrotnej do osi jezdni. Wina to wiatr i wysoki profil obręczy kół :P
Na górę trochę ryzyko wchodzić w SPD po tych wyślizganych skałkach wapiennych ale udało się cudem bo było sporo okazji do zwichnięcia nogi :P
Miało być dalej i fajniej ale musiałem przerwać misję i zawrócić.
Nic straconego bo wrócę tam następnym razem w podobną pogodę :)



GÓRA ZBORÓW  467m












EC JAWORZNO III  45km

EC JAWORZNO III  45km















Dane wyjazdu:
132.00 km 0.00 km teren
05:35 h 23.64 km/h:
Maks. pr.:72.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:460 m
Kalorie: kcal

Jura cz.3 Góra Zborów JEA....

Poniedziałek, 10 września 2012 · dodano: 10.09.2012 | Komentarze 5

Wszyscy znajomi na moim blogu ostatnio dodali super wpisy , bogate w super foty, więc i ja zamieszczam dziś wpis z konkretniejszego wypadu niż jeżdżenie do pracy czy wokół domu hahahahahah.
Postaram się nie rozpisywać by nie nudzić , a więc Kilka sprzyjających czynników wpłynęło by dziś właśnie wyruszyć na już dawno odwlekaną wycieczkę na kolejną cześć Jury , a dokładniej zaliczenie Góry Zborów.
Urzekł mnie pewien widok z niej , niżej na fotkach pewnie zczaicie o co mi chodziło :D:D:D:D:D.
Tak więc po nocce przespałem się 4 godz i po 12tej wyruszyłem.
Trasa do Siewierza niezbyt lubiana przeze mnie , monotonna + 3 wahadła które wyprowadzały mnie z równowagi.
Do Zawiercia jakoś zleciało , GPS TomTomek :P grzecznie mnie nakierowywał resztę trasy i jestem mu wdzięczny:P. W miejscowości Piaseczno udaje mi się z górki z rozpiętym kaskiem i dyndającym aparatem wycisnąć 72kmh, jak bym wiedział o takim zjeździe 80 dało by radę pocisnąć.
Po 2h i 5 min ukazują mi się pierwsze skałki wapienne , przepiękny widok na tle niebieskiego nieba i oświetlone słońcem , pogoda była wymarzona wręcz , choć czasem za ciepło.
Kulam się jeszcze kilkanaście km i docieram do podnóża Góry Zborów, robi wrażenie , wybieram szlak pieszy i zaczynam się wczołgiwać na samą górę.
Gdzie nie gdzie muszę się wręcz wdrapać ale Idealnie ułatwiają mi wgłębienia wapieni wypłukane dziurki idealnie pasują do palców jak otwory w kuli od kręgli CZAD. po wdrapaniu się na sam szczyt ukazuje mi się ten widok na który tyle czekałem :D:D:D:D:D:D Cud Miód , odpoczywam , robię foty kręcę filmiki itp.
Gdy słońce zaczyna się zbliżać ku horyzontowi postanawiam powoli wracać zanim się ściemni.
Schodzenie wcale nie należało do przyjemnych , szczeliny idealne do złamań i skręcenia nogi , potem wyślizgane jak lód skałki i luźne kamienie wapienne chodząc po których można odnieść wrażenie że stąpam po piłkach golfowych :P.
Oddalając się od tego przepięknego rezerwatu kieruje się na Koziegłowy gdzie robię fotę fontanny a samo miasto mogło by się nazywać Koziełby bo prawie całe w bruku :D:D. Potem kierunek Woźniki i powrót kolejną monotonną droga aż mnie mdli na samą myśl nienawidzę długich prostych ulic , wrażenie jak by się stało w miejscu pomimo że czasem cisnę 35-40kmh.

PODSUMOWANIE :
Także Wypad mega udany , chyba była to jedyna szansa zaliczenia tego obiektu za ciepłych dni końcówki lata. Słońce i niebieskie niebo idealnie nadały się jako tło do fotek. Do Woźnik przyznam że było kilka Mega podjazdów że chciało się zwrócić to co zjadłem chwilę temu , zbyt duży wysiłek , mój brak kondycji. Wypite 4l płynów i zero parcia na pęcherz aż do domu :P:P:P.
W drodze powrotnej miałem zaliczyć skałki Rzędkowickie i zamek w Bobolicach, zabrakło czasu ale zostawię sobie ten kąsek na next time:).
I..... Wypad dedykuję Jackowi z którym planowałem tam pojechać ale zawsze coś nam to uniemożliwiało.


&feature=plcp







Okiennik


Góra Zborów w oddali


























Droga 5km długości :)




To jest to :D:D:D












This Way


O krok od przepaści


A to niespodzianka :)


:D:D:D:D:D:D za daleko by podadać hehe


Wieża telefonii komórkowej i Zamek w Bobolicach












Tam sobie siedziałem










G. Zborów z końca drogi




Fontanna w Koziegłowach




Dane wyjazdu:
160.00 km 2.00 km teren
06:40 h 24.00 km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:820 m
Kalorie: 3662 kcal
Rower:Trek 6000

Ogrodzieniec, 2 podejście wypadu na Jurę

Niedziela, 18 września 2011 · dodano: 19.09.2011 | Komentarze 9

Po całym tygodniu śmigania i wolnej sobocie postanowiłem wyskoczyć na Jurę , a konkretnie w stronę Ogrodzieńca zaliczają po drodze skałki.
Wprawdzie miałem jechać z Jackiem ( BS. aka Dynio ), ale niestety nie mógł a ja
chciałem skorzystać z ostatniego dnia pogody :).
Standardowo ruszam o 3 z minutami niedzielnego ranka , temperatura 11 st. zmusza mnie
do ubrania się w cieplejszy strój i zabrania rękawiczek z długimi palcami :).
W centrum Bytomia śmigam na trasę 94 przez Siemianowice Ś.,Czeladź , Będzin
w Dąbrowie Górniczej pomieszała mi się trasa i przez przypadek odbiłem delikatnie i wjechałem do Sosnowca :P, tam przez drogę prawie przelatuje mi lis ale w porę się zatrzymał heh.
Po zorientowaniu się gdzie jestem zawracam i wskakuję dalej na 94, ruch był mały więc jechało mi się dobrze , ogniskowe moich lampek ustawiłem na 6m przede mną a drugą na 50m więc widziałem dobrze co się dzieje przed kołami.
Przed Olkuszem odbiłem na miejscowość Klucze , po lewej mijałem zjazd na Pustynię Błędowską , chciałem ja zobaczyć ale zostawiłem ją na następny raz.
W miejscowości Rodaki już można było poczuć kąt nachylenia drogi pasujący do Jury heheh.
Jadąc dalej odbijam w prawo do miejscowości Żelazko bo tam znajdują się jakieś skałki więc chciałem je koniecznie zobaczyć , śmigając tam jechałem na granicy Śląska i Małopolski ,no i oczom ukazał mi się klimat Jury :D:D.
Śmigam w kierunku Wielkiego Grochowca , nazwa albo skały albo wzniesienia :D:D,
widok super i wzniesienia na horyzoncie wydobywające się z porannej mgły :):).
Nacieszony widokami Śmigam dalej opuściłem Małopolskę i będąc dalej na Śląsku :) mijam Ryczów i trafiam do Podzamcza gdzie jestem u celu mojej wyprawy.
Pod zamkiem cicho pusto i wszystko pozamykane ,pewnie przez wczesną godzinę.
Po zrobieniu fotek wcinam jedzonko by mieć siły na powrót, obieram kierunek Dąbrowa G. i śmigam.
I właśnie teraz włącza mi się zapierniczanie , od Ogrodzieńca pod sam dom średnia 30km/h masakra a miało być spokojnie.
Po drodze jeszcze robię kilka fotek przed miejscowością Niegowonice , jest tam ostry podjazd z serpentynami no i super widoczek :D.
Trasa do domu przebiega dość sprawnie i szybko::):):):).

Podsumowanie:
- W końcu udaje mi się pozytywnie zaliczyć Jurę
- Temp. trochę niska ale do zniesienia , rękawiczki się przydały te cieplejsze , ściągnąłem je na chwilę ubrałem krótsze i po zjechaniu z górki palce mi zamarzły :P. więc ubrałem je spowrotem;p.
- przy prędkości 55km/h zamarzłem na 1 km drogi , potem się ocknąłem :P:P:P haha.
- Po tygodniowych zakwasach jazda miała być delikatna a jak zwykle okazało się że zapierdzielałem.
- Pogoda ładna ale powietrze nie było zbyt czyste więc widoczność max na 35 km
- Vmax małe, można było spokojnie dojść do 65-70 km/h ale nie chciało mi się :P
- Nieoficjalnie moja życiówka pobita z przed tygodnia o 2 km :P:P:P:P



Na szczycie Wielkiego Grochowca prawie 500m n.p.m






Krok dalej i 18m w dół


widać nawet samochód i namiot w dole heh








Prawdopodobnie na 90% EC Jaworzno II i III , odległość 35km






18m w dół





































Ze skałek w Niegowonicach, na horyzoncie koksownia Przyjaźń 5 kominów a po prawej Huta Katowice w D.Górniczej




Koksownia Przyjaźń


Huta Katowice




Słabo widoczna EC Łagisza i po prawej góra Św. Doroty






EC Łagisza




Dane wyjazdu:
146.00 km 3.00 km teren
05:59 h 24.40 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:520 m
Kalorie: 3053 kcal
Rower:Trek 6000

Jura bardziej Częstochowska niż Krakowska / niespełniony wypad ;(

Sobota, 20 sierpnia 2011 · dodano: 22.08.2011 | Komentarze 5

Godzina coś po 2 w nocy Sobota, piękna cudowna ciepła noc , w dodatku świecił księżyc i wenus piękny widok.
Biorę rower i pierw śmigam na stację podpompować koła, potem lecę na dolomity gdzie panują prawie egipskie ciemności by podziwiać blask gwiazd i świateł okolicznych dzielnic.
Z oddali dochodzą odgłosy wesel i domówek, ale z pośród wszystkich dźwięków wyróżniał się intensywny basowy BIT, wyruszając z dom już go słyszałem, tak więc postanowiłem zlokalizować jego źródło.
Pierw zjeżdżam okoliczne ulice ale cały czas dźwięk dobiegał z dalszego miejsca.Lecę dalej do równoległej ulicy która już jest krańcem tej dzielni
ku mojemu zdziwieniu znów to nie stąd a jak by z lasu.
Myślę sobie że to może z jakiegoś samochodu zaparkowanego w lesie, chyba ze z domu spokojnej starości który był kawałek dalej :P:P:P
Cofam się do głównej ulicy i kieruję się na Bobrowniki podlegające pod Tarnowskie góry tam już ciemno jak w D... odpalam lampkę , jadę i nagle za wzniesieniem ukazują mi się zaparkowane po obu stronach jezdni samochody, myślę sobie uuuuuuuuuuuuuuuuu to już grubsza sprawa.
Z ciemności wyłaniaja mi się ludzie niczym zombie, widzę mrugający kolorofon to tam jest wejście , to tam leci ta kwaśna muza uwielbiam takie nuty więc ciągnęło mnie tam jak ćmę do światła :D:D:D:D:D:D:D.
Wchodząc głębiej w las mijam grupki osób ,zaczepiam 3 dziewczyny które oznajmiają mnie że to Plener Festival .
Aż nie mogłem uwierzyć że taką muzę i imprezę spotkam w tym rejonie śląska gdzie domeną jest Punk Rock itp, dziewczyny informują mnie ze impreza potrwa do niedzieli więc już zacieram dłonie i uhahany słucham
jeszcze rytmów Drumm'n'Bass-ów i wracam do domu.

Rozgrzany krążeniem po dzielni zabieram plecak z domu i wydawać by się mogło że przygotowany wyruszam w kierunku jury Krakowsko częstochowskiej , ale bardziej częstochowskiej :D:D:D.
Mały ruch na drogach sprawia że jazda staje się przyjemną. Do Siewierza jakoś droga mi się ciągnie i ciągnie od Ożarowic , może dlatego że ubzdurałem sobie że do Siewierza jest ze 25 km, faktycznie jest 32 km.
Prawdziwie jaja zaczynają się kilometr przed Myszkowem kiedy czują jak zamarzają mi palce rąk i nóg + okulary, Jacek ( Dynio )w swoim wpisie p.t. Epoka lodowcowa pisze o 13 st hehehe a ja patrząc na termometr w liczniku widzę !!!!!!! 7 st C !!!!!!!!!! aaaaaaaaaaaaaaaaaaa MASAKRA nie przypuszczał bym że temp aż tak spadnie.
Pomimo że byłem rozgrzany było mi strasznie zimno, IDIOT ze mnie bo chciałem wziąć długie spodnie i bluzę ale myślę sobie ciepło jest zaraz świt wiec olałem to.
Jak zatrzymałem się by sfotografować wschód słońca przebrałem koszulkę i założyłem dwie krótkie na siebie bo na szczęście wziąłem 2 pary wyrazie co. przebierając się
telepało mną jak by mnie coś popier.....ło uahaeuheuaeuhaehha kierowcy jak mnie widzieli pewnie myśleli że mam stojącą epilepsję ;/;p ( nie ma się co śmiać bo to straszna choroba ).
Lecę dalej mijam Myszków w bijam do miejscowości Żarki gdzie wpadam na niezidentyfikowane coś co mnie zaniepokoiło i po zatrzymaniu okazuje się że syczy mi z tylnej opony jak egipski wąż eauaeuhea.
Wildze rozcięcie i tyle......... zabieram się do Łatania ( bo nie miałem zapasowej dętki) mini ścisk stolarski 2 blaszki łatka i klej kropelka ratują mi dupę , dętka przebita na wylot przez dwie ścianki ;/;/;/;.
Myślę sobie co ot było , przed założeniem dętki sprawdzam wnętrze opony i nagle rozwala mnie to co czuję pod palcami. Wyciągam jak na zdjęciu kawał metalowego grubego drutu ja pierdziele co za kaszana na fotce go wyciągnąłem z opony , zabrałem go domu by pokazać żonie :D
Za Żarkami wskakuję wydawać by się mogło w lasy Jury ale to tylko kilometry serpentyn i nic nie widzę kaszana , żadnych drogowskazów błądzę szukam i nic na parkingach jakieś mapy legendy jak gdzie co jest ale totalnie
nieobjaśnione jak dojechać w te miejsca. z całej wyprawy udaje mi się zrobić fotę skałki wapiennej którą przypadkowo widzę z ulicy bo odwróciłem głowę przypadkowo.
Kaszana , totalnie wkurzony i zniechęcony poszukiwaniami olewam ten rejon i śmigam z powrotem do domu ;/;/;/;/.
Po drodze kilka fotek kilka nagranych filmików , temperatura się podniosła słońce zaczęło opalać więc wracało się przyjemnie i o dziwo szybko może to za sprawą lepszemu rozłożeniu sił i kanapek z miodem :D:D:D:D:D:D:D:D.

Podsumowując Wypad jaki by nie był, udany nawet jeśli tylko dla dystansu.
Pozory z temperaturą potrafią mylić i to bardzo,winę zwalam tez na siebie że może niedostatecznie się przyłożyłem by znaleźć fajne miejsca na Jurze, Kto szuka ten znajdzie , mi się nie chciało, błądzić po lasach,
za mało informacji na tabliczkach informacyjnych i tez ich brak, a kolejny raz jak wyskoczę na jurę albo pojadę z kimś kto tam był i się zna albo w rejony Zawiercia i dalej :D:D:D tam chyba trafię :P




























ŁAŁ jedyna pamiątka z Jury hheheheheeheheh tak nisko to jeszcze nie upadłem z fotą z miejsca docelowego




Odpoczynek na obwodnicy Siewierskiej


A1 w Mierzęcicach


Grigor86 może kukurydza nie taka żółta jak u ciebie w wpisach ale zjadliwa :P:P:P:P:P wbrew pozorom


A tu jeszcze pamiątka z piątkowego powrotu z pracy, zbyt ostry łuk i na żużlu przed firmą roztarłem się jak jabłko na tarce heheheh , podoba mi się wzorek strupków