Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Roadrunner1984 z miasteczka Bytom. Mam przejechane 27897.73 kilometrów w tym 1674.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.51 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Zaliczone Gminy



baton rowerowy bikestats.pl

"Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu,nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem."(Marco Pantani)

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Roadrunner1984.bikestats.pl

Archiwum bloga

free counters

"Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu, nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem."(Marco Pantani)

Dane wyjazdu:
19.00 km 4.00 km teren
00:57 h 20.00 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:170 m
Kalorie: 635 kcal
Rower:Trek 6000

Przed zachodem w cywilkach :)

Niedziela, 5 kwietnia 2020 · dodano: 05.04.2020 | Komentarze 7

Plan był taki by zabrać syna na rower ale że z kuzynami dawno się nie widział a jest pogoda do zabaw na ogrodzie, to dałem im się wyszaleć i wystrzeliłem samotnie.
Delikatnie bo po wczorajszym czuje nogi a zależy mi na szybkiej regeneracji bo zapowiadają się ciepłe dni a wraz z nimi planuję dłuższy wypad:)









Dane wyjazdu:
43.10 km 1.00 km teren
01:40 h 25.86 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:262 m
Kalorie: 757 kcal

Po Kwarantanie rozjazd

Sobota, 4 kwietnia 2020 · dodano: 04.04.2020 | Komentarze 12

A więc, Kwarantanna o dziwo szybko minęła 2tyg jak tydzień.
Tylko raz kręciłem na trenażerze i więcej mi się nie chciało.
Po prostu przeszedłem w stan Hibernacji.
Zero ruchu , tylko wpierdzielałem i spałem oraz budziła mnie Policja o 11:00
I w taki oto sposób przytyłem 3kg niby nie dużo ale wyglądam paskudnie, bęben mi wyjebało.
Kwarantanna minęła w piątek po północy, w sobotę trochę roboty miałem i spałem kilka godzin.
Zmęczony i po odświeżeniu Stalowego Benotto wyskoczyłem się przejechać.
Doczepiłem do niego bagażnik który towarzyszył mi we Francji.
Pierwsza konkretniejsza Hopka i czułem że brakuje mi Czworogłowych , chyba zanikły :P.
Aktualnie w tej szosie mam układ tarcz 42/52 i 11/28 więc większy podjazd potrafi wymęczyć.
Więc nie chciałem sie dziś forsować po długim przestoju bo ostatnio na rowerze byłem 3 tyg temu.
Zaliczyłem nowo budującą sie ścieżkę rowerową w miejscu której do niedawna biegła błotnisto kamienista ścieżka. Ten kto wpadł na pomysł zrobienia tu takiej ścieżki jest MISTRZEM naprawdę.
Ale było fajnie , wpadły fajne widoczki i czas sie rozruszać na poważnie.
BTW na trasie miałem bliski kontakt z dwoma patrolami Policji i nic zero reakcji na mnie :D







Bazylika w Piekarach Śl i EC w Jaworznie

Huta Cynku w Miasteczku Śląskim z Kopca wyzwolenia

Wieżyczka Spoterska w Ożarowicach


Kościół w Sączowie z Ożarowic


PAskudnie wyfrezowany asfalt w Niezdarze





Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Kwarantanna :(

Środa, 25 marca 2020 · dodano: 25.03.2020 | Komentarze 8

W związku z Kur....stwem które dziesiątkuję ludność świata, zostałem zmuszony zjechać z Żabolandii i obecnie odbywam 2 tyg kwarantannę.
Co za tym idzie, cała aktywność rowerowa zostaje zawieszona.
Nie ukrywam wkurwienia bo pogoda na zewnątrz  rozrywa serce.
Jedyna dobra wiadomość to że odkopałem mój analogowy sprzęt do  zwifta huaheuhae
i  z niego będę korzystał , a można sie na nim zmęczyć.
Do zobaczyska w Niedzielę 5go Kwietnia.



Dane wyjazdu:
58.20 km 0.00 km teren
03:03 h 19.08 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:958 m
Kalorie: 2232 kcal
Rower:Scott USA

Signal de Saint Andre 934m npm poraz kolejny

Sobota, 14 marca 2020 · dodano: 15.03.2020 | Komentarze 5

Sobota i pogoda jak żyleta skierowała mnie w stronę starej miejscowy sprzed roku czyli góry Signal de Saint Andre
934m npm.
Po niezbyt energetycznym śniadaniu zacząłem się turlać w kierunku południowo zachodnim.Na horyzoncie dostrzegłem kolarza a ja juz tak mam ze jak widzę rowerzystę to ciasne za nim, i tak tez się stało.
Ja i mój około 20kg Cyganski tobół na kolach przegonił biedaka.
Dziś jakoś czułem ze mam siły ale do końca nie wiem po czym. Czy to podwójny wczorajszy sen czy wieczorna opierniczona paczka żelków 400g i czekolada spowodowała zapas pustych kalorii na dzień następny.
Tak czy siak góra z którą sie męczyłem w lato tamtego roku z nie byle jaką kondycją, dziś wjechałem sobie od tak. Jaja takie ze śmiać mi sie chciało.
Na górze jak zwykle turbo pogoda i widoczki.
Sami zresztą zobaczcie na foty.
Dodatkowo poszarpało syg. GPS i ślad nie pełny na szczycie.
Temp. w miejscu gdzie mieszkam 14st a na górze 7 i było czuć ze pizga bo trochę wiało.
Droga powrotna sprint z góry , dobrze ze ubrałem kominiarkę bo bym zamarzł na mordzie przy tym pędzie.
Na 10km od lokum zaczęło mnie odcinać a szkoda.
Jakoś dojechałem a na miejscu uzupełniłem deficyt paliwa.



























Kategoria 50-100km, Rodan Alpy


Dane wyjazdu:
35.90 km 0.00 km teren
01:39 h 21.76 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:387 m
Kalorie: 1313 kcal
Rower:Scott USA

O mało co niedzielę spedzil bym w 4 ścianach

Niedziela, 8 marca 2020 · dodano: 09.03.2020 | Komentarze 4

Po sobotnim treningu siłowym i całodniowym deszczu spałem do 10tej. Potem kilka spraw i zrobiła sie 15ta. Pogoda zmieniała sie a mnie już ciężko było się zmotywować do wyjścia na rower.
Jednak sprawdziłem układ chmur na sat24 i byla szansa którą potwierdził widok z balkonu. Z bólem głowy wymyśliłem małą pętlę i sie opłacało bo bylo ładnie słonecznie i temp przez chwile pokazała 14 kresek.
Nawet dziś miałem trochę więcej sil niż zwykle oraz pomimo niezbyt czystego powietrza i delikatnego retuszu zdjęć udało się uchwycić i wyeksponować Alpy i Mt. Blanca z odległości 169km w lini prostej :)









Mt.Blanc z 169km


Mt.Blanc z 169km zoom x50







A na tę górę sie wspinałem kilka lat temu VVVVVV


Kierunek Grenoble


Kategoria Rodan Alpy


Dane wyjazdu:
17.00 km 0.00 km teren
00:55 h 18.55 km/h:
Maks. pr.:56.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:200 m
Kalorie: 589 kcal
Rower:Scott USA

Znow pogoda się zepsuła

Niedziela, 1 marca 2020 · dodano: 01.03.2020 | Komentarze 4

Z rana pogoda zyleta, ale musialem kilka rzeczy pozalatwiac ,
i nim wyszedlem pogoda sie ........ła i nie mialem weny by wymyśleć jakąś fajną trasę
wiec pokrecilem sie po okolicy






Dane wyjazdu:
22.91 km 0.00 km teren
01:10 h 19.64 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:197 m
Kalorie: 771 kcal
Rower:Scott USA

Pierwszy wypad po urlopie i mega pizgawica

Sobota, 29 lutego 2020 · dodano: 29.02.2020 | Komentarze 8

Na urlopie nie miałem czasu na rower , pomimo że zabrałem niezbędne ciuchy na te warunki.
Z rowerowych tematów to tylko kupiłem chrześniakowi rower komunijny jakim jest KROSS HEXAGON JR 1.0 Z 2020 z zaprzyjaźnionego sklepu mojego kumpla Romka  "RB Rowerek" Dużo upustów na różne rzeczy więc nic tylko kupować.

A dziś Trochę późno wyruszyłem bo aż o 14tej i wialo od rana jak H. Trasa miała być dłuższa ale nadchodzący front deszczowy na horyzoncie zawrócił mnie spowrotem.
Wialo tak masakrycznie ze momentami stawałem w miejscu , oddychać się nie dało. Ale temp faja bo 13 st, bywało cieplej ale na taki dzień moglo byc. Cienko bylem ubrany i kurtałka przeciwdeszczowa uratowała mnie bo 3km od kwatery jeblo deszczem.




to juz wiosna, uwielbiam zapach tych kwiatków
Kategoria Rodan Alpy


Dane wyjazdu:
57.00 km 10.00 km teren
02:54 h 19.66 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:227 m
Kalorie: 1805 kcal
Rower:Scott USA

Piękna sobota po mieście i okolicach + wiatr

Sobota, 15 lutego 2020 · dodano: 15.02.2020 | Komentarze 4

Zaplanowana wycieczka na dziś miała obejmować Park w którym jeszcze nie byłem i okolice.
Pogoda żyleta wiec po skromnym śniadaniu wyruszyłem w traskę.
Na miejscu okazało sie że to park i obiekty sportowe różnych dyscyplin.
Jestem na tyle zaskoczony ze chętnie tam będę jeździł bo na trening w mieście fajne miejsce.
Kolejnym punktem miała być ścieżka rowerowo piesza która biegła przez łąki.
Na miejscu poraz kolejny bardzo mile zaskoczony bo ukształtowanie terenu i krajobraz piękny , a ze zdjęć lotniczych podczas planowania wycieczki tego nie było widać.
Cała ulica asfaltowa dwukierunkowa dla rowerzystów SZOK, normalnie zajebiście. Takie rzeczy mieście? To następnym razem biorę szose ze sobą.
Temp z 10st jak wyruszałem dobiła do 16 a potem do 19tu.
Ubrałem się tak że przy tych 19tu już się grzałem , a ludzie zasuwali już na krótkich rękawkach i spodenkach heheheheh.
Po drodze na chciende spotkałem łabędzia i malutką nutrię , ostatnie 20km ścieżką wzdłuż rzeki Męczyłem się z mocnym wiatrem który wymęczył mnie w H... huheahe
Wycieczka nacieszyła mi oczy i zaliczam ją do jednej z najładniejszych w tym mieście :D

Zdjęcia dodaje nie chronologicznie  , od najciekawszych




Po lewej chodzą pesi a cały asfalt dla rowerów :O





Wieża ciśnień , pełno ich tu w tym regionie
Takie ścieżki to ja rozumiem, I szosą można śmigać po nich. A nie te nasze brukowane  h do d





Mt Blanc  było widać pomimo średniej przejrzystości pow.


I ALPY/ cyf zoom z tel ale jest






I mała Nutria






Kategoria 50-100km, Rodan Alpy


Dane wyjazdu:
89.00 km 1.00 km teren
05:13 h 17.06 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1191 m
Kalorie: 3106 kcal
Rower:Scott USA

Sobota po przeziebieniu. Mont Monnet 782 mnpm

Sobota, 8 lutego 2020 · dodano: 09.02.2020 | Komentarze 5

No i nadeszla kolejna sobota.
Tydz temu jakies przeziębienie mnie zlapalo i weekend musialem sobie odpuscic.

Dzis piękna pogoda wiec trzeba było gdzieś wyskoczyc.

Plan padl na jedną z górek w kierunku południowym.

Tym razem obladowalem sie porządnie i rower znów ważył dziesiątki kg ze ledwo go podnioslem.

Niestety mialem wiatr w pysk i to dość mocny bo ciezko bylo jechac.

Po ponad 30km ucieklem z dmuchajacego koryta rzecznego w serpentyny ktore prowadzily do podnóża góry.

Włączył mi sie jakis kryzys w nogach.

Albo przez ten wiatr, albo ogólne osłabienie albo zle doladowany weglami.

Ostatnie 10km do szczytu było ciężkie.

Pomyslec ze pół roku temu wjechalem na 2x wyższa górę i bylo jeszcze dalej o 20km.

1km przed szczytem same kamloty i trzeba bylo pchać rower co bylo bardzo uciążliwe ale widoki nadrobily złość i zmęczenie.

Kilka fotek zrobione bo pizgalo strasznie. Pogoda na tyle dobra ze na horyzoncie widac Alpy oddalone o 150 160km.

Czasu dozo stracilem, po zjedzeniu posilku starałem sie wybrac jak najkrótsza drogę bo wiedzialem ze jak dojade bedzie juz ciemno.

15km zjazd z góry trochę psychicznie mnie zresetowal a nogi fizycznie. Potem zaczely sie na przemian podjazdy ale jakos dotarlem na mieszkanie i nie czułem sie jakis padniety, ale nad nogami muszę popracować.





Widać Alpy na horyzoncie :)












Kategoria 50-100km, Rodan Alpy


Dane wyjazdu:
95.70 km 6.00 km teren
05:18 h 18.06 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:887 m
Kalorie: 3125 kcal
Rower:Scott USA

Sobota trochę dalej

Sobota, 25 stycznia 2020 · dodano: 31.01.2020 | Komentarze 7

Mija juz prawie tydzien od tej wycieczki.
Niemoglem sie zebrac az do dzis, a to zmęczenie a to leń i cos zaczęło mnie rozkladac ale czuje się juz lepiej.

A więc trase dzisiejszej wycieczki obmysliłem jakies 2 dni przed wyprawą.

Pierwszym celem bylo zbadanie masztu tv który gdzies widzialem na horyzoncie ale nie wiedzialem gdzie sie znajdowal.

Lubie takie konstrukcje a ta akurat mierzy sobie 253m z 1934r niezle.

Tam.zjadlem pierwszy posiłek po ponad 30km i udalem sie w dalsza droge tym razem sladami mini waskotorowki.

Po przejechaniu kolejnych prawie 30km dojadlem co mialem. Juz czulem ze bedzie lipa na powrocie bo za malo zjadlem dzien wczesniej, sniadanie bylo takie sobie a dalej czulem sie glodnawy.

Po objechaniu szlaku skierowalem sie jeszcze w jedno miejsce gdzie znajdował sie ala dinozaur jako zjezdzalnia dla dzieci bo.w.poblizu jest wyrobisko w ktorym cos ktos.odnalazl i tak symbolicznie walneli dinozjezdzalnie dla miejscowych dzieci.

Na miejscu troche pobladzilem i juz nogi zaczely siadac. Wjechala ciepla woda z szaszetka BCAA i obralem kierunek chaty.

Dzien sie konczyl a sporo km i podjazdow do pokonania.

Az nie chciało mi sie pedalowac, dawno tak nie mialem. Kryzys na 25km od domu.

Na 8km od domu jakos juz mi sie jechalo ale chwytaly mnie skurcze wewnetrznej str uda az nie mogłem pedalowac. Jaja normalnie.

Dojechalem.resztkami.sil.

Tutaj jednym z czynnikow niemocy obarczam temp. ktora nie byla tragiczna ale na tym dystansie pochlonela sporo energi na ogrzanie ciała zamiast paliwa w nogi.
Mialo być po plaskim a jak zwykle wyszlo inaczej
Zapomnialem ze to styczen a nie czerwiec. Ale pomimo strasznych epitetow i checi jebniecia roweru w krzaki i ogolnego focha teraz milo wspominam wypad ktory w 1/3 zawdzieczam sile woli.



Maszt w oddali














Kategoria 50-100km, Rodan Alpy